Śladami kolei w Jastrzębiu-Zdroju 29 lipca 2012

W dniu 29 lipca 2012 odbyła się kolejna wycieczka pod patronatem naszego portalu, tym razem za granicę Śląska Cieszyńskiego - do Jastrzębia-Zdroju. Wybraliśmy to miejsce z powodu niewątpliwie ciekawych kolejowych klimatów związanych z tym miastem, które było i jest powiązane z naszym regionem. Należy zauważyć, że jeszcze do początku zeszłej dekady Jastrzębie-Zdrój miało zelektryfikowane wszystkie linie kolejowe wychodzące stamtąd pod zarządem PKP. Sieć trakcyjna długo nie istniała, gdyż została zbudowana w połowie lat 80. zeszłego wieku, a zdemontowana została ok. roku 2000.

Upalna pogoda staje się niejako tradycją naszych wypadów - nie inaczej było w niedzielę. Wyjechaliśmy ostatecznie z Cieszyna przed 9 rano, a pierwszym punktem był wiadukt linii Jastrzębie Zdrój Moszczenica - Zebrzydowice nad drogą do Marklowic, gdzie poznaliśmy naszego przewodnika Maćka. Po wdrapaniu się dość stromym nasypem stwierdziliśmy, że tarcza ostrzegawcza odnosząca się do semafora wjazdowego zebrzydowickiej stacji już nie istnieje. Następnie pojechaliśmy zobaczyć (i wykonać fotografie) mostu nad Piotrówką. Zebrzydowice Przystanek wzięliśmy tym razem „na biegu” i podjechaliśmy do dzielnicy Ruptawa na wiadukt drogowy nad linią 170. Jest ona już bardzo zarośnięta. Po pagórkach (wymuszających kręty przebieg tej linii) dotarliśmy do stacji kolejowej w tej dzielnicy. Budynek dworca wygląda jakby miał za chwilę przyjąć podróżnych. Nadziei na to niestety nie robi zdekompletowane i zarośnięte torowisko, a tamtejszy magazyn wygląda jak po przejściu tornada. Mimo że znajdowaliśmy się w dużym mieście można się było poczuć jak na wsi i to przeświadczenie towarzyszyło nam przez kolejne stacje i przystanki linii 170 i 159. No cóż, miasto po wojnie rozbudowało się inaczej niż przebiegały linie kolejowe, co zaczęło się mścić już w latach 90. zeszłego wieku po zmianie ustroju.

My tymczasem dalej eksplorowaliśmy linię nr 170 w dzielnicy Zofiówka, gdzie znajdował się sympatycznie położony przystanek o tej samej nazwie. Po drodze do niego zauważyliśmy zlikwidowany wiadukt linii 170. Za przystankiem znajdowało się odgałęzienie do KWK „Moszczenica”. Linia ta była kopalniana. Obecnie kopalnia ta została połączona z KWK „Jastrzębie” tworząc KWK „Jas-Mos”. Z tej pierwszej kopalni już niewiele zostało, jednakże to, co ocalało robi wrażenie - jak choćby szyb skipowy. Z rozległej bocznicy kopalni zostało kilka torów. Dość dziwnie w tym miejscu wygląda elektrociepłownia, która cały czas pracuje. Dotarliśmy jeszcze w okolicy do dawnej linii prowadzającej do KWK „Jas-Mos”. Ciekawostką jest zamknięty od dłuższego czasu z powodu złego stanu wiadukt drogowy nad nią.

Następnie podjechaliśmy do dawnej stacji Moszczenica. Tradycyjnie urzekł nas prowincjonalny klimat tego miejsca. Jej budynki trzymają się nieźle - magazyn został zamieniony na bar piwny, w budynku stacyjnym i jego okolicach znajduje się skład materiałów budowlanych. Tym razem roślinność na torach nie była tak bujna, a na peronie ocalały fragmenty lamp. Można było sobie podumać i wyobrazić zatrzymujące się EN57 oraz przejeżdżające składy towarowe prowadzone przez ET41 i wiozące gdzieś w Polskę „czarne złoto”.

Stacja ta nie była de facto węzłowa - odgałęzienia do Zebrzydowic i Wodzisławia Śląskiego znajdują się kilkaset metrów na południe. Była tam również łącznica umożliwiająca bezpośredni przejazd z Zebrzydowic w kierunku Godowa. My również tam się udaliśmy. Na miejscu zastaliśmy smutny widok zlikwidowanego wiaduktu, jednakże tory się ostały. Można dzięki nim stwierdzić, że remont kapitalny tych linii został przeprowadzony pod koniec lat 80. zeszłego wieku. W drodze do Jastrzębia-Zdroju zahaczyliśmy o wiadukt szlaku Moszczenica - Zdrój. Nie byłoby w nim nic specjalnego, gdyby nie fakt, że niedaleko niego biegł kolejny wiadukt linii kopalnianej łączącej KWK „Moszczenica” oraz „Jastrzębie” z KWK „1 Maja” oraz Wodzisławiem Śląskim.

Po przejeździe przez dzielnicę zdrojową miasta dotarliśmy do dworca Jastrzębie-Zdrój, robiącego upiorne wrażenie, również w dzień. Nie pilnowany od kilku dobrych lat, położony z dala od siedzib ludzkich budynek stacyjny wraz z magazynem stał się ruiną. Na torowisku rosną kilkumetrowe drzewa. Widok jest przygnębiający.

Przez centrum miasta dotarliśmy do przystanku Jastrzębie Zdrój Górne. Po drodze rzut oka na ceglany wiadukt linii 159 zabezpieczony przed rozsypaniem metalowymi „spinkami” stosowanymi w kopalniach. Mimo że przejechaliśmy kilka kilometrów, to jednak czujemy się jak w innym świecie. Dzięki agencji reklamowej, która ma tu swoją siedzibę budynek stacji jest ładnie utrzymany. Ocalał nawet kasownik. Należy także dodać, że z racji bliskości osiedli stacja ta była największym generatorem potoków podróżnych w Jastrzębiu-Zdroju.

Następnie pojechaliśmy jedną z głównych arterii komunikacyjnych miasta do dzielnicy Bzie przy okazji podziwiając KWK „Zofiówka” oraz budowaną obwodnicę. Tutaj również budynek stacji jest w niezłym stanie, wygląda jakby czas się tu zatrzymał. Jednakże widok zarośniętych torów rozwiewa wszelkie nadzieje, że zobaczymy tutaj kiedykolwiek pociąg. Kilkanaście metrów dalej biegnie dwutorowa linia kopalniana łącząca KWK „Zofówka” oraz „Pniówek” z olbrzymią stacją Pawłowice Górnicza.

Wróciliśmy do Jastrzębia i podjechaliśmy jeszcze w stronę Wodzisławia, aby udokumentować wiadukt na linii do Zebrzydowic oraz przystanek w dzielnicy Szotkowice. Po stopniu zarośnięcia i demolki (odbywają się tu libacje alkoholowe) ciężko sobie wyobrazić, że jeszcze 15 lat temu kursowały tu elektryczne pociągi.

Stamtąd wróciliśmy do Cieszyna, gdzie ta ciekawa i udana wycieczka zakończyła się.

Tekst: Błażej Forjasz, zdjęcia: Radosław Kazimierowicz, Błażej Forjasz

Copyright © Koleje Śląska Cieszyńskiego 2007-
W górę strony